Otwierasz oczy. Ziewasz przeciągle. Wciąż zaspana spoglądasz na zegarek. Wydaje Ci się, że coś jest nie tak. Przecierasz oczy i spoglądasz jeszcze raz. 6:47. Z jękiem niezadowolenia wychodzisz z łóżka. Budzik znowu nie zadzwonił. Albo przynajmniej go nie słyszałaś. I tak lepiej zrzucić winę na coś martwego.
Wyciągasz z szafy jedyną koszulkę, która nie wymaga prasowania. Szukasz spodni na stercie ubrań, gdzieś powinny być. O, masz je. Jeszcze tylko skarpetki. Nie możesz znaleźć dwóch jednakowych, więc bierzesz te najbardziej zbliżone do siebie kolorem i idziesz do łazienki. Potrzebujesz prysznica. Bez tego się nie obejdzie.
Wyciągasz z szafy jedyną koszulkę, która nie wymaga prasowania. Szukasz spodni na stercie ubrań, gdzieś powinny być. O, masz je. Jeszcze tylko skarpetki. Nie możesz znaleźć dwóch jednakowych, więc bierzesz te najbardziej zbliżone do siebie kolorem i idziesz do łazienki. Potrzebujesz prysznica. Bez tego się nie obejdzie.
Wychodzisz z łazienki, pachnąca, ubrana, z mokrymi włosami. Zegar w kuchni wskazuje 7:08. Masz wrażenie, że świat urządził dzisiaj jakiś konkurs, a czas biegnie w maratonie. Wracasz do pokoju. Wrzucasz do torby potrzebne książki i zeszyty. Spoglądasz tęsknie w stronę toaletki. Na makijaż nie masz co liczyć. Nie dzisiaj. Kremujesz tylko twarz i nakładasz odrobinę pudru. Trzeba stworzyć chociaż pozory. Schodzisz na dół. Zakładasz kurtkę i buty. Twój żołądek się buntuje. Nie jadł nic od kolacji. Z kuchennego blatu zabierasz dwa jabłka i butelkę wody. Musi wystarczyć. 7:12. Jeśli się pospieszysz, zdążysz. Po chwili przypominasz sobie, że masz mokre włosy. Spinasz je byle jak i masz nadzieję, że zdążą wyschnąć.
W szkole jesteś w ekspresowym tempie. Zostały Ci nawet trzy nadprogramowe minuty. Już cieszysz się, że będziesz mogła choć trochę okiełznać włosy, kiedy przypominasz sobie o wypracowaniu na polski. O tym, nad którym siedziałaś do późna, przez co się nie wyspałaś. O tym, które zostawiłaś na biurku w swoim pokoju.
W szkole jesteś w ekspresowym tempie. Zostały Ci nawet trzy nadprogramowe minuty. Już cieszysz się, że będziesz mogła choć trochę okiełznać włosy, kiedy przypominasz sobie o wypracowaniu na polski. O tym, nad którym siedziałaś do późna, przez co się nie wyspałaś. O tym, które zostawiłaś na biurku w swoim pokoju.
Masz ochotę usiąść na środku korytarza i się rozpłakać, ale wiesz, że nie możesz. Idziesz do biblioteki. Szybko piszesz kolejne zadanie. Po kilku minutach masz je gotowe. Co prawda nie wygląda idealnie, ale lepsze to niż nic. Idziesz do sali. Spóźniłaś się tylko 5 minut. Otwierasz drzwi. "Przepraszam, bus mi się spóźnił" wyjaśniasz z uroczym uśmiechem. Masz nadzieję, że przekonasz nauczycielkę. Polonistka na szczęście nie zwróciła na Ciebie większej uwagi. Była zbyt zajęta sprawdzaniem zadań. Podajesz jej swoje. Przygląda się mu uważnie. Nie powinno być źle. Kilka skreśleń, ale nie wygląda najgorzej. W końcu się uśmiecha i wkłada je do teczki....
Czasem zdarza mi się wstać równo z budzikiem, odsłonić okno w pokoju i zamruczeć wesoło "Jaki piękny dziś dzień". Zdążam wtedy zjeść śniadanie, wyprasować ubrania, zrobić lekki makijaż i powtórzyć materiał przed ważnym sprawdzianem. W tym roku te dni to poniedziałek i piątek. Ale i to nie zawsze, bo czasem udaje mi się zaspać nawet na 3. lekcję.
Ci, którzy nie znają mnie za dobrze, uważają mnie za zorganizowaną, porządną, godną zaufania dziewczynkę. Zawsze z zadaniem domowym, rzadko nieprzygotowana. Zawsze można na niej polegać. Czyż to nie zabawne, jak różnie można wyglądać w oczach ludzi?
Próbowałam się zorganizować już wiele razy. Zawsze kończyło się fiaskiem. Teraz chcę zacząć jeszcze raz. Nie wiem, czy mi się uda. Nie wiem, jak długo wytrzymam. Moja zorganizowana przyszłość jest jedną wielką niewiadomą. Jednak chcę spróbować. Mam nadzieję, że się uda. Ale nie na tydzień czy dwa. Chciałabym tak na dłużej.
Powodzenia w organizowaniu :) Moje sposoby już chyba poznałaś na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję ;)
UsuńTak, mam nadzieję, że tym razem się uda wytrwać ^^