października 04, 2016

Osiemnaście świeczek

Z niecierpliwością spoglądasz na wskazówki zegara. Wydaje Ci się, że cały świat sprzysiągł się przeciw Tobie i nawet czas płynie wolniej. W końcu jednak obie wskazówki się spotykają na 12. W końcu jesteś pełnoletni. Czekasz aż coś się wydarzy. Przecież to powinno być coś wyjątkowego. 
Mijają sekundy...
Minuta...
Wciąż masz nadzieję...
Kolejne minuty mijają...
Czas płynie nieubłaganie...
Ale nic się nie dzieje...

Budzisz się rano. I nic. Na facebooku czeka na Ciebie kilka wiadomości z życzeniami. Mama przygotowała Ci na śniadanie naleśniki. Jednak nic się nie zmieniło. Niby jesteś pełnoletni, ale wcale nie czujesz się inaczej niż kilka godzin wcześniej. 


Mimo, że swoje osiemnaste urodziny obchodziłam już kilka miesięcy temu, dopiero teraz nabrałam ochoty na pisanie na ten temat.

Nie wiem, ilu z Was przekroczyło tę magiczną barierę dorosłości, a ilu jeszcze z niecierpliwością czeka na ten moment. Dla tych oczekujących krótka uwaga: niekoniecznie warto czekać ;)

Dzień osiemnastych urodzin tak naprawdę niewiele zmienia w życiu. A przynajmniej niewiele zmienił w moim. Ot, od czasu do czasu mogę legalnie napić się alkoholu, w szkole rodzice nie muszą podpisywać mi każdej zgody. No i teoretycznie mogę już jeździć autem.

Jak to wszystko wyglądało u mnie? Dzień urodzin był dniem jak każdy inny. Impreza miała odbyć się dopiero kilka tygodni później. Kilka osób złożyło mi życzenia. Kilka osobiście, co było naprawdę miłe z ich strony.

A jak jest dzisiaj? Pół roku później?
W sklepie pytają mnie o dowód, bo wciąż nie wyglądam jak przystało na osiemnastolatkę.
W szkole i tak nas wszystkich traktują jak nierozumiejące dzieci, a zgody podpisuje mi mama... Bo tak.
Zdałam egzamin, mogę pochwalić się prawem jazdy, ale nie samą jazdą, bo tata boi się o auto. Dzięki wszystkim za wiarę we mnie ;)

Dzień osiemnastych urodzin dla większości z nas nie jest punktem kulminacyjnym wszystkiego (jak wiele osób myśli) To nie jest ten moment, kiedy wszystko się zmienia, kiedy możemy być zupełnie samodzielni... To dopiero początek. I jak tak myślę o tym wszystkim, co mnie dopiero czeka... Chyba wolałabym mieć wciąż siedemnaście lat.

9 komentarzy:

  1. Mi jeszcze do 18 zostało pół roku. Czuje,że jedyne co się zmieni,to możliwość legalnego zakupu używek. Znając życie,jeszcze parę lat będę musiała pokazywać dowód,bo mając 17 kat wyglądam na 1 gimnazjum. Podoba mi się jednak ta odpowiedzialność. Nie lubię poczucia,że rodzice są za mnie odpowiedzialni,sami powinniśmy ponosić konsekwencje różnych występków tak wrazie w .

    http://tuniemanieba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście tej odpowiedzialności się boję, bo po prostu jakoś mnie tak rodzice przyzwyczaili, że jak coś, to oni zrobią za mnie...
      A tutaj powoli zaczyna się taka głupia samodzielna decyzja jak studia i nagle panika.
      Ale poza tym, odpowiedzialność za samego siebie jest dobra i raczej potrzebna. Chociażby po to, żeby można było ponieść konsekwencje czynów i to nie tylko tych negatywnych :D

      Usuń
  2. Uwielbiam Cię za ten post! Jestem takiego samego zdania, mimo, że nie mam jeszcze osiemnastki. Ale to się chyba tak utarło, że jak ukończy się 18 lat, już wszyscy są dorośli, odpowiedzialni, mogą sami za siebie decydować, wyprowadzić się, nie słuchać rodziców... Ale tak naprawdę zmienia się tylko liczba. Nie ma żadnych fajerwerków i myślę, że w tym dniu wiele ludzi się rozczaruje - bo wyobrażali sobie to zupełnie inaczej niż w rzeczywistości to wygląda...

    Pozdrawiam gorąco ♡♡♡
    MADEMOISELLE BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zdecydowanie trochę rozczarowałam.
      Nie liczyłam może na fajerwerki, ale miałam nadzieję, że mimo wszystko ktoś zacznie mnie traktować trochę inaczej. A tutaj nic, może nawet jest jeszcze gorzej, bo pada argument "pełnoletni to nie dorosły" :/

      No ale jakoś trzeba sobie radzić

      Usuń
  3. Ohh.. a ja mam za chwilę kolejną już osiemnastkę. I z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że prawdziwe zmiany, zaczynają się na studiach, a nie w momencie przekroczenia magicznej bariery dorosłości. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne jest trochę to, że dorośli robią całą tę otoczkę wokół 18. urodzin, a tak naprawdę nic się nie zmienia :/

      Usuń
  4. Dokładnie tak jest, nic nie zmienia się, gdy kończymy 18 lat. Tak jak poprzedniczka pisała - zmiany dopiero zaczynają się na studiach. Ja za miesiąc będę kończyć 21 lat, a i tak pytają mnie o dowód. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ja też chciałaby, być wiecznie niepełnoletnia ;/

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. to takie normalne! kurcze, też chciałabym mieć 18 lat i grzać dupkę w szkolnej ławce, jakie to piękne uczucie było, najważniejszym stresem była jakaś tam maturka, czy sprawdzianik, oooo taaaak ♥

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 World made of words , Blogger